Uśmiechnięty Bartłomiej Lewicki robi selfie sobie i 5 uśmiechniętym osobom na kursie z marketingu internetowego. Kobieta od lewej strony w brązowych włosach i szarej bluzce, obok niej kobieta w kręconych ciemnych włosach i białej bluzce, dalej kobieta w jasnych włosach we wzorzystej sukience. Mężczyzna za Bartkiem w czarnej bluzce, a za nim mężczyzna w ciemnych okularach, granatowej koszulce i spodniach 3/4. Z tyłu za wszystkimi wyświetlana prezentacja.

100 godzin Kursu z Marketingu Internetowego

Przez 3 tygodnie miałem przyjemność prowadzić praktyczne szkolenie stacjonarne „Marketing internetowy z elementami copywritingu, fotografii produktowej oraz obsługą social media i wprowadzeniem do fotografii cyfrowej” dla osób rozpoczynających swoją przygodę z obszarem marketingu na zlecenie Gdańskiego Urzędu Pracy.

Czego nauczyło mnie doświadczenie prowadzenia kursu z marketingu internetowego?

🔹 Pobudka o 6:30 to niemałe wyzwanie 🙂
🔹 Czym większa aktywność uczestników, tym więcej chciałem przekazać wiedzy.
🔹 Pamiętając nudne wykłady na studiach, skupiłem się na ćwiczeniach (warto było 🙂
🔹 Omawianie case study i projektów w praktyce to najlepszy pomysł na prowadzenie zajęć.
🔹 Halloumi Kebab to ciekawe połączenie 😉

To był bardzo dobry czas, poznałem wspaniałe osoby z różnymi pomysłami zawodowymi. Trzymam kciuki za Wasze sukcesy 😉

🔹 Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

👨‍🏫 #marketing#socialmedia#seo#copywriting

100 godzin wiedzy, które zapamiętam na długo

Przez trzy tygodnie miałem przyjemność prowadzić stacjonarny kurs „Marketing internetowy z elementami copywritingu, obsługą social media i wprowadzeniem do strategii online”. Szkolenie odbyło się na zlecenie Gdańskiego Urzędu Pracy i było skierowane do osób, które dopiero zaczynają swoją drogę w świecie marketingu. W sumie spędziliśmy razem aż 100 godzin – w sali, z laptopami, analizując konkretne przypadki, ćwicząc na realnych zadaniach i rozkładając marketing internetowy na czynniki pierwsze. Dla mnie był to nie tylko czas przekazywania wiedzy, ale też intensywnego uczenia się – bo każda grupa wnosi coś nowego. Zamiast suchej teorii postawiłem na praktykę: planowanie kampanii, ćwiczenia z pisania treści, warsztaty z komunikacji w social mediach. Zależało mi na tym, żeby uczestnicy naprawdę zrozumieli, jak działa Internet z punktu widzenia marki – i jak wykorzystać to w życiu zawodowym. To był dla mnie wyjątkowy czas – pełen rozmów, obserwacji i dobrej energii. Utwierdził mnie w przekonaniu, że dzielenie się wiedzą to jedna z najlepszych form rozwoju.

Na zdjęciu uśmiechnięty Bartłomiej Lewicki w białej koszuli, szarej kamizelce garniturowej w kratkę i szarych spodniach, który podaje dłoń stojącej obok niego kobiecie. Uśmiechnięta kobieta w okularach, w błękitnej koszuli i niebieskich dżinsach trzyma w lewej dłoni kartkę papieru, a prawą podaje Bartkowi. Obok Bartka na ścianie wyświetlana prezentacja z Szkolenia Marketingu Internetowego.

Dlaczego zdecydowałem się na prowadzenie kursu?

Zawsze wierzyłem, że marketing internetowy to nie tylko kampanie i wskaźniki, ale przede wszystkim sposób komunikowania się ze światem. Gdy tylko pojawiła się okazja, by poprowadzić taki kurs, wiedziałem, że chcę to zrobić. Pomyślałem też o tym, jak wyglądała moja droga kilka lat temu – i ile sam wtedy dałbym za dostęp do praktycznej wiedzy, podanej bez zbędnych ozdobników. W trakcie kursu przekonałem się, że osoby początkujące potrafią zadać pytania, które naprawdę zmuszają do refleksji. Dzięki ich świeżemu spojrzeniu i ogromnej ciekawości wróciłem do podstaw i spojrzałem na nie z zupełnie innej perspektywy. Starałem się prowadzić zajęcia tak, jak sam chciałbym być uczony – konkretnie, z humorem, z dużym naciskiem na praktykę. Zamiast wykładów były ćwiczenia, zamiast teorii – realne przykłady z kampanii klientów. I myślę, że właśnie dlatego ta współpraca z grupą zadziałała tak dobrze.

Jak wyglądały zajęcia od kuchni?

Od początku postawiłem na podejście warsztatowe. Nie było nudnych slajdów ani teorii, którą trudno zastosować w realnym świecie. Zamiast tego – arkusze do ćwiczeń, realne kampanie do omówienia, opisy produktów do poprawy i posty do stworzenia od zera. Codziennie robiliśmy coś nowego: raz planowaliśmy kampanię reklamową na Facebooku, innym razem ćwiczyliśmy pisanie tekstów do sklepu internetowego albo analizowaliśmy, dlaczego konkretna reklama zadziałała (albo nie). Kursanci uczyli się myśleć jak marketerzy – a nie tylko „początkujący użytkownicy narzędzi”. I to było najfajniejsze – widzieć, jak z każdym dniem rośnie ich pewność i samodzielność. Marketing internetowy nie jest prosty, ale jeśli się go zrozumie – daje ogromną satysfakcję. Nawet pobudki o 6:30 nie były takie straszne, gdy widziałem energię tej grupy!

Na zdjęciu uśmiechnięty Bartłomiej Lewicki w białej koszuli, szarej kamizelce garniturowej w kratkę i szarych spodniach, który podaje dłoń stojącemu obok niego mężczyźnie. Uśmiechnięty mężczyzna w czarnej koszulce i niebieskich dżinsach trzyma w lewej dłoni kartkę papieru, a prawą podaje Bartkowi. Obok Bartka na ścianie wyświetlana prezentacja z Szkolenia Marketingu Internetowego i tablica na notatki.

Ludzie, którzy dodają skrzydeł

Największą wartością tego kursu byli ludzie. Spotkałem osoby z różnych środowisk, w różnym wieku, z bardzo różnymi planami zawodowymi – i każda z nich wniosła coś wyjątkowego. Byli ci, którzy chcieli rozkręcić swój pierwszy biznes, byli też ci, którzy marzyli o pracy w agencji lub chcieli po prostu zrozumieć, jak działa świat online. Te rozmowy – i podczas zajęć, i w kuluarach – były bezcenne. Dzieliliśmy się doświadczeniami, pomysłami, czasem też wątpliwościami. To dzięki nim prowadzenie zajęć nie było rutyną, tylko inspirującym dialogiem. Zbudowaliśmy coś na kształt mikrospołeczności, gdzie każdy czuł się swobodnie, ale jednocześnie zmotywowany. A nawet wspólny halloumi kebab w przerwie miał swój urok – i zostanie w pamięci.

Edukacja to nie dodatek – to strategia

Ten kurs nie był jednorazowym wybrykiem. Dla mnie to element większej układanki – chcę dzielić się wiedzą i inspirować innych do działania. Wiem, że rynek potrzebuje nie tylko agencji, które „zrobią kampanię”, ale też ludzi, którzy rozumieją, jak marketing działa i potrafią świadomie z niego korzystać. Prowadzenie szkoleń to dla mnie nie tylko satysfakcja, ale też odpowiedzialność – wobec branży i wobec osób, które tej wiedzy potrzebują. Dlatego planuję więcej takich inicjatyw – i mam już kilka kolejnych pomysłów w zanadrzu. Bo im więcej świadomych specjalistów, tym lepszy marketing – dla klientów, dla odbiorców, dla wszystkich. A 100 godzin? To był dopiero początek.

Co robię, kiedy nie szkolę?

Na co dzień prowadzę agencję Levicki, w której skupiam się na tym, żeby działania marketingowe klientów realnie przynosiły efekty. Tworzę strategie SEO, prowadzę kampanie Google Ads i Facebook Ads, analizuję dane, piszę treści, które sprzedają – i patrzę, jak marki rosną. Nie wierzę w gotowe schematy – każde zlecenie to dla mnie osobna historia, z innymi celami i potrzebami. Pracuję z małymi biznesami i większymi markami, zawsze szukając rozwiązań dopasowanych do konkretnego klienta. Analiza, testy, optymalizacja, wyciąganie wniosków – to moja codzienność. Najbardziej lubię moment, w którym liczby zaczynają mówić „działa”. I właśnie wtedy wiem, że marketing to nie czary – tylko wiedza, doświadczenie i konsekwencja.